Oznaczenie dwóch postów geotagiem wystarczy do identyfikacji użytkownika

Naukowcy i inżynierowie z Uniwersytetu Columbia oraz firmy Google zidentyfikowali nowe zagrożenia dla prywatności w sieci. Zademonstrowali, że otagowanie położenia w dwóch aplikacjach społecznościowych wystarczy do powiązania ze sobą kont należących do jednej osoby, a tym samym jej zidentyfikowanie.

Nawet jeżeli wszelkie dane odnośnie użytkowników w sieci są anonimizowane, nie ma gwarancji prywatności. Z wszystkich danych cyfrowych udostępnianych (świadomie lub nie) przez użytkownika, dane określające jego położenie mówią o nim najwięcej. Są one tak charakterystyczne, że większość ludzi może być zidentyfikowana na podstawie zaledwie czterech płatności kartą kredytową jeżeli w tej samej lokalizacji dzwonili z telefonu komórkowego.

Za pomocą nowego algorytmu naukowcy są w stanie zidentyfikować użytkownika poprzez porównanie jego ruchów i zachowań zapisanych w dwóch zestawach danych. W trzech opublikowanych przykładach wykorzystano otagowane posty zamieszczone na Twitterze i Instagramie, posty zamieszczone na Twitterze i logi z Foursquare oraz logi z połączeń telefonicznych i transakcje płatnicze za pomocą kart kredytowych. W ten sposób udowodniono, że proste usunięcie danych identyfikujących nie wystarczy. Oprócz tego potrzebna jest jeszcze kontrola na tym kto ma dostęp do tych danych, jak je używa i w jakim celu.

Wiele osób nie jest świadomych ile danych udostępnia poprzez samo noszenie ze sobą telefonu. Jeden z autorów powyższych badań Christopher Riederer wraz z dwoma studentami Uniwersytetu Columbia napisali narzędzie You Are Where You Go, dzięki któremu użytkownicy wymienionych portali społecznościowych mogą sprawdzić swój cyfrowy ślad. Na podstawie udostępnionych danych algorytm jest w stanie w miarę poprawnie określić wiek, etniczność i poziom zarobków użytkownika oraz określić czy ma dzieci.