23.04.2019
Od dziesięcioleci nikt nie jest w stanie zidentyfikować ludzkiego feromonu, który mógłby namieszać na rynku i znaleźć szerokie zastosowanie. Poszukiwania mogą być jednak wkrótce zakończone dzięki wsparciu chemików badających atmosferę.
W 1959 roku niemiecki biochemik Adolf Butenandt wyizolował pierwszy na świecie feromon, czyli związek o nazwie bombykol, którego żeńskie jedwabniki używają do przyciągania partnerów. Później całe pokolenia badaczy poszukiwały podobnie silnych substancji chemicznych u ludzi, ale nie zidentyfikowali ani jednej. Co ciekawe, niektóre hipotezy, na przykład, że kobiety mieszkające razem synchronizują swój cykl menstruacyjny poprzez sygnały chemiczne, nie przetrwały próby czasu.
- Ta dziedzina nauki jest w kryzysie - mówi Andreas Natsch, badacz w firmie zajmującej się zapachami Givaudan w Vernier (Szwajcaria).
Problem powolnych postępów związany jest głównie z tym, że feromony u ludzi to stosunkowo wąska dziedzina o niskim stopniu finansowania. Ludzkie ciało emituje setki lotnych związków. Większość badań feromonowych skupia się tylko na niewielkim odsetku substancji, na przykład prosząc uczestników o zakładanie koszulki na noc lub wkładanie podkładek pod pachy, a następnie analizując wychwycone związki za pomocą spektrometru mas. Jednak nowa metoda wykorzystująca PTR-MS pozwala badaczom mierzyć związki w czasie rzeczywistym i identyfikować te, które zmieniają obfitość po pewnym rodzaju stymulacji. Dzięki temu precyzja badań znacznie wzrasta i okazuje się, że -podpisy chemiczne - dynamicznie zmieniają się nawet podczas przebywania w kinie, zależnie od aktualnej akcji w filmie. Te odkrycia mogą nadać dynamiki kolejnym badaniom i doprowadzić do rozwiązania jednej z większych zagadek ostatnich lat - ludzkich feromonów.
Źrodło: Sciencemag